Marysia wyleciała do USA. Poleciała do Nialler’a. Zabawne jest to, że za jakąś godzinę wyląduje Harry, który leci właśnie do Londynu. Chłopcy go pytali, gdzie leci, a on im powiedział, że umówił się z mamą i siostrą, że spędzi z nimi trochę czasu. Po części jest w tym trochę prawdy. One jadą z nami na tygodniowy urlop do Chorwacji. Super. Tak się cieszę, że między mną, a Harry’m jest znowu dobrze. Dzwoniłam nawet do babci Gosi, żeby jej podziękować za wspaniałe rady. Dzięki niej tak naprawdę, znowu jesteśmy razem. Dzięki temu, że kazała mi posłuchać serca, a nie rozumu. Oo dostałam sms’a.
Od: Harry .xx
Za pół godziny wyląduję. Kocham .xx
Do: Harry .xx
Jasne kochanie, będę czekała.
To od Hazzy. Muszę się iść przebrać i jechać na lotnisko. Pobiegłam szybko do pokoju zmieniłam moje kochane dresy na jeansy, założyłam t-shirt i kurtkę na wierzch, na nogi trampki. Wzięłam telefon, portfel i klucze do auta. Wyszłam z domu i odpalając samochód ruszyłam na lotnisko. Na miejsce zajechałam równo z wylądowaniem samolotu. Słyszałam jak przez megafon babka mówi, że samolot z Nowego Jorku właśnie wylądował. Pośpiesznie zamknęłam samochód i pobiegłam na lotnisko. Stanęłam w miejscu, gdzie wszystko mogłam ogarnąć swoim wzrokiem, a co lepsze, ja mogłam stać niezauważona. Czekałam aż z korytarza wyjdzie Harry. Ogarniałam każdego przechodnia. Jest! Idzie mój loczek. Ruszyłam w jego stronę. Harry mnie też zauważył, bo pomachał mi i przyśpieszył kroku. Gdy doszłam do niego przytuliliśmy się. Nic więcej. Nie chcieliśmy się narażać na fotoreporterów, których wzrok czułam na każdym kroku.
- Hej skarbeńku. – powiedział Harry.
- Cześć kochanie. – uśmiechnęłam się – Jak tam?
- Dobrze, ale tylko dlatego, że Cię widzę. – posłał mi uroczy uśmiech.
- Oj tam, jasne. Już mi tak nie słódź. Chodźmy do samochodu.
- Ja Ci nie słodzę, tylko mówię prawdę.
- No dobra, dobra. Idziemy.
- Tak, już chodźmy.
Doszliśmy do samochodu. Harry włożył swoją torbę na tył auta, a sam usiadł na miejscu pasażera obok mnie.
- Pierwszy raz będę z Tobą jechał.
- Nie bój się. – zaśmiałam się. – Nie jeżdżę jak większość kobiet.
- No zobaczymy jak jeździsz kochanie. Zobaczymy.
- Żebyś się nie zdziwił skarbie.
Ruszyłam z parkingu. Z początku jechałam powoli, bo przez miasto. Przecież są tu nieustanne korki. Jechaliśmy po Anne i Gemmę, także poza miastem mogłam pokazać co potrafię. Na autostradzie jechałam swoim „wolnym” tempem. Tylko 120km/h. Przecież mało. Spojrzałam na Harry’ego.
- I co? jeżdżę jak typowa kobieta?
- Nie możesz jeździć jak typowa kobieta. – zaśmiał się – Przecież jesteś jedyna w swoim rodzaju.
- Jasne, jasne, ale wymyśliłeś. – zaśmiałam się.
- Nie kłamię. Jesteś jedyna w swoim rodzaju. Jesteś też moją dziewczyną, więc drugiej takiej na świecie nie ma.
Spojrzałam na niego i zaśmiałam się po raz kolejny.
- Dobra, niech Ci będzie. – wytknęłam mu język.
- No co?
- Nic, nic kochanie.
Przegadaliśmy całą drogę do Holmes Chapel i powrotną do Londynu. Na drugi dzień z samego rana wylecieliśmy na zasłużony wspólny urlop. W końcu będziemy mogli spędzić trochę czasu razem.
Chorwacja przywitała nas wspaniałą pogodą. Przepiękny krajobraz zachęcał do podróżowania, a gorąca woda i non stop grzejące słońce zachęcało do leżenia na plaży i do opalania się. Ja oczywiście wybiorę podróżowanie, będzie można pobyć samemu, a nie wśród ludzi znajdujących się na plaży. Nie lubię spędów. Pojechaliśmy do swojego hotelu i rozpakowaliśmy się w naszych pokojach. Anne i Gemma miały jeden pokój, a ja z Harry’m mieliśmy drugi. Ubrałam strój kąpielowy, na którego narzuciłam długą i zwiewną koszulę, a na nogi ubrałam japonki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam jeszcze okulary przeciwsłoneczne i byłam gotowa do wyjścia. Czekałam na Harry’ego, który też szykował się do wyjścia. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Tak? – zapytałam.
- To my. – zaśmiała się Gemma.
- Wchodźcie. – powiedziałam.
Do pokoju weszła Anne, a za nią Gemma. Uśmiechnięte od ucha do ucha.
- Sophie powiedz Harry’emu, że my nie będziemy wam przeszkadzać, będziemy chodziły swoimi ścieżkami. Możemy tylko widywać się na śniadaniu i obiedzie no i kolacji.
- Dlaczego? Przecież wcale nam nie przeszkadzacie.
- Proszę Cię kochanie. – zaczęła Anne – Wiem, że wam nie przeszkadzamy, ale chcemy żebyście sobie spędzili trochę czasu sam na sam, a nie non stop z nami. Potrzebujecie teraz tego. – uśmiechnęła się Anne. Spojrzałam na nie i odwzajemniłam uśmiech.
- No dobrze. W takim razie bądźmy pod telefonami jak coś.
- Jasne. – zaśmiała się Gemma.
- W takim razie my lecimy. Pa kochanie. Do zobaczenia. – powiedziała Anne i pocałowała mnie w czoło i wyszła, a za nią poszła Gemma.
Zostałam sama w pokoju. Zajrzałam na telefon. Dostałam wiadomość od Maryś <3 Ciekawe, co pisze.
Trochę źle się czułam, że ściemniam swojej najlepszej przyjaciółce, ale chciałam żeby mój powrót do Harry’ego był niespodzianką. Tak z nim ustaliłam, więc chciałam żeby tak było. Wydaje mi się jednak, że Maryśka coś i tak podejrzewa, dlatego się pytała o to, czy wiem coś o wyjeździe Hazzy z Anne i Gemmą. Wiem, że ona coś czuje, przecież zawsze wiedziała kiedy zmyślam. Siedziałam tak zamyślona z komórką w ręku. Nagle poczułam tylko czuły pocałunek na swojej szyi. Odwróciłam się i spojrzawszy na Harry’ego pocałowałam do czule w usta.
- Nad czym tak rozmyślałaś skarbie?
- Mary pisała.
- I?
- Pytała, czy do nich wpadnę…
- Co Ty na to?
- Napisałam, że wpadnę z chęcią, ale dopiero za tydzień. – zaśmiałam się, ale momentalnie znowu posmutniałam.
- Co znowu kochanie?
- Trochę źle się czuję z tym, że ściemniam swojej najlepszej przyjaciółce. Wiem, że tak chciałam, ale wiesz..
- No wiem, co czujesz. Przecież ja też chłopaków okłamywałem.
- Kurcze, chciałam żeby to była niespodzianka.
- I będzie. – uroczo się uśmiechnął – Zobaczysz. Napiszemy dzień przed wylotem, że mamy dla nich niespodziankę, wiesz. Ty napiszesz Mary, a ja chłopakom. Prawdopodobnie będzie tam też Dani, Perrie i El, więc im też możesz napisać.
- Wszyscy będą? Super. – zaśmiałam się.
- No, będą.
- Zrobię tak jak mówisz. – uśmiechnęłam się.
- Dobra kochanie, może pójdziemy coś pozwiedzać, co Ty na to? – zapytał Harry biorąc do ręki aparat i zakładając okulary przeciwsłoneczne.
- Jasne. Z chęcią.
- To chodźmy. – uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę rękę, którą ochoczo złapałam i wstałam.
Wyszliśmy z hotelu i udaliśmy się na wycieczkę. Szliśmy powoli brzegiem morza non stop trzymając się za ręce. Mieliśmy nadzieję, że fotoreporterzy jeszcze nie wiedzą, gdzie znajduje się teraz Harry i tak szybko tu nie trafią. To chyba jedyny problem z jakim możemy się borykać.
- Oo! Zobacz jaki piękny krajobraz. – powiedział Harry.
- Faktycznie cudowny. Zrób zdjęcie.
- Masz rację, trzeba to uwiecznić na zdjęciu. – zaśmiał się.
- No wiadomo.
Spacerowaliśmy tak aż do wieczora. Koło 8pm. poszliśmy do hotelu na kolację, na którą umówiliśmy się z Anne i Gemmą. Po 9pm. rozeszliśmy się po pokojach. Walnęłam się na łóżko, a Harry zamykając pokój zrobił to samo.
- W sumie – zaczęłam – to jeszcze słońce nie zaszło, dopiero będzie zachodzić. Może pójdziemy nad morze na zachód słońca?
- Dlaczego nie. – uśmiechnął się Harry i pociągnął mnie za sobą.
Wyszliśmy znowu z hotelu. Poszliśmy w najbardziej wyludnione miejsce i usiedliśmy na brzegu morza. Patrzeliśmy jak słońce powoli znika za horyzontem.
- Cieszę się, że jesteś tu ze mną. – zaczął Harry. – Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że znowu jesteś moją dziewczyną, że między nami jest znowu tak jak kiedyś. – kończąc swoją wypowiedź pocałował mnie w szyję. Bardzo lubiłam, gdy tak robił.
- Też się cieszę, że między nami znowu jest ok. Tęskniłam za Tobą, ale Ty to już wiesz, bo mówiłam Ci to już z milion razy. – zaśmiałam się i odwracając się w jego stronę złożyłam na jego ustach czuły pocałunek, który zmienił się w namiętny.
- Proszę Cię kochanie. – zaczęła Anne – Wiem, że wam nie przeszkadzamy, ale chcemy żebyście sobie spędzili trochę czasu sam na sam, a nie non stop z nami. Potrzebujecie teraz tego. – uśmiechnęła się Anne. Spojrzałam na nie i odwzajemniłam uśmiech.
- No dobrze. W takim razie bądźmy pod telefonami jak coś.
- Jasne. – zaśmiała się Gemma.
- W takim razie my lecimy. Pa kochanie. Do zobaczenia. – powiedziała Anne i pocałowała mnie w czoło i wyszła, a za nią poszła Gemma.
Zostałam sama w pokoju. Zajrzałam na telefon. Dostałam wiadomość od Maryś <3 Ciekawe, co pisze.
Od: Maryś <3
Cześć Misiaku, jak żyjesz? Mam nadzieję, że wszystko ok.
Rozmawiałam z Niall’em i stwierdziliśmy, że może wpadniesz do nas,
a nie będziesz siedziała sama w Londynie. Co Ty na to?
Kocham i tęsknię <33
Zaśmiałam się w duchu. Siedzę sama w Londynie, a to mi dopiero wiadomość. Pośpiesznie jej odpisałam.
Do: Maryś <3
A jest spoko, jak na razie. ;) Oczywiście, że wpadnę, z chęcią!!
Tylko, że chyba dopiero za tydzień, bo jeszcze mam kilka spraw
do załatwienia. Co Ty na to?
Kocham i też tęsknię <3
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo momentalnie mi odpisała.
Od: Maryś <3
Jasne skarbie <3 Mi pasuje. Cieszę się, że wpadniesz.
Wgl Harry’ego nie ma. Wrócił do Londynu, bo mówił,
że się z Anne i Gemmą umówił, że na urlop pojadą.
Wiesz coś o tym?
Do: Maryś <3
Tak, Gemma mi mówiła. ;) Prawdopodobnie na tydzień
wybierają się do Chorwacji.
Od: Maryś <3
Aha! Jak super :D Też chciałabym pojechać do Chorwacji.
Zajebiście. Dobra skarbie kończę, bo jedziemy z
Nialler’em zwiedzać. Buziaki .xx i do zobaczenia <33
Do: Maryś <3
No baw się dobrze!!! Do zobaczenia <3 xoxo
- Nad czym tak rozmyślałaś skarbie?
- Mary pisała.
- I?
- Pytała, czy do nich wpadnę…
- Co Ty na to?
- Napisałam, że wpadnę z chęcią, ale dopiero za tydzień. – zaśmiałam się, ale momentalnie znowu posmutniałam.
- Co znowu kochanie?
- Trochę źle się czuję z tym, że ściemniam swojej najlepszej przyjaciółce. Wiem, że tak chciałam, ale wiesz..
- No wiem, co czujesz. Przecież ja też chłopaków okłamywałem.
- Kurcze, chciałam żeby to była niespodzianka.
- I będzie. – uroczo się uśmiechnął – Zobaczysz. Napiszemy dzień przed wylotem, że mamy dla nich niespodziankę, wiesz. Ty napiszesz Mary, a ja chłopakom. Prawdopodobnie będzie tam też Dani, Perrie i El, więc im też możesz napisać.
- Wszyscy będą? Super. – zaśmiałam się.
- No, będą.
- Zrobię tak jak mówisz. – uśmiechnęłam się.
- Dobra kochanie, może pójdziemy coś pozwiedzać, co Ty na to? – zapytał Harry biorąc do ręki aparat i zakładając okulary przeciwsłoneczne.
- Jasne. Z chęcią.
- To chodźmy. – uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę rękę, którą ochoczo złapałam i wstałam.
Wyszliśmy z hotelu i udaliśmy się na wycieczkę. Szliśmy powoli brzegiem morza non stop trzymając się za ręce. Mieliśmy nadzieję, że fotoreporterzy jeszcze nie wiedzą, gdzie znajduje się teraz Harry i tak szybko tu nie trafią. To chyba jedyny problem z jakim możemy się borykać.
- Oo! Zobacz jaki piękny krajobraz. – powiedział Harry.
- Faktycznie cudowny. Zrób zdjęcie.
- Masz rację, trzeba to uwiecznić na zdjęciu. – zaśmiał się.
- No wiadomo.
Spacerowaliśmy tak aż do wieczora. Koło 8pm. poszliśmy do hotelu na kolację, na którą umówiliśmy się z Anne i Gemmą. Po 9pm. rozeszliśmy się po pokojach. Walnęłam się na łóżko, a Harry zamykając pokój zrobił to samo.
- W sumie – zaczęłam – to jeszcze słońce nie zaszło, dopiero będzie zachodzić. Może pójdziemy nad morze na zachód słońca?
- Dlaczego nie. – uśmiechnął się Harry i pociągnął mnie za sobą.
Wyszliśmy znowu z hotelu. Poszliśmy w najbardziej wyludnione miejsce i usiedliśmy na brzegu morza. Patrzeliśmy jak słońce powoli znika za horyzontem.
- Cieszę się, że jesteś tu ze mną. – zaczął Harry. – Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że znowu jesteś moją dziewczyną, że między nami jest znowu tak jak kiedyś. – kończąc swoją wypowiedź pocałował mnie w szyję. Bardzo lubiłam, gdy tak robił.
- Też się cieszę, że między nami znowu jest ok. Tęskniłam za Tobą, ale Ty to już wiesz, bo mówiłam Ci to już z milion razy. – zaśmiałam się i odwracając się w jego stronę złożyłam na jego ustach czuły pocałunek, który zmienił się w namiętny.
Później zaczęliśmy się turlać po piaskowym brzegu. Śmialiśmy się jak małe dzieci. Gdy słońce całkowicie zaszło wróciliśmy do pokoju hotelowego. Poszłam wziąć szybki prysznic zaraz po tym, jak zrobił to Harry. Gdy wróciłam do pokoju Harry już słodko spał. Bynajmniej mi się tak wydawało. Spojrzałam na jego twarz, wyglądał tak słodko kiedy spał, jak małe dziecko. Zegarek wskazał północ. Jakoś sen mnie jeszcze nie chciał zmorzyć. Wyszłam więc na moment na nasz taras. Na dworze nadal było ciepło, mimo że słońce dawno zniknęło gdzieś za horyzontem. Położyłam się na leżaku i zaczęłam wpatrywać się w niebo. Gwiazdy świeciły dziś nadzwyczaj mocno. Piękne było to niebo. Zaczęłam się zastanawiać nad swoim życiem. Ile to się wydarzyło w ciągu jednego roku. Ile radości, miłości, a zarazem ile bólu i łez przelanych w tych najgorszych momentach. Zdaje mi się, że moja gruboskórna natura zniknęła. To chyba przez tego chłopaka. Mogłoby się wydawać, gwiazda, wysokie mniemanie o sobie, głowa w chmurach, pan świata, a jednak nie. On jest najsłodszym facetem pod słońcem. To on nauczył mnie prawdziwie kochać, bo on mi dał tą prawdziwą miłość. Niemalże ją straciłam, ale widocznie byliśmy sobie pisani przez Tego na górze, bo mimo wszelkich niepowodzeń wróciliśmy do siebie i jesteśmy szczęśliwi. Z przemyśleń wyrwał mnie delikatny dotyk, a następnie muśnięcie mojej jakże delikatnej i czułej małżowiny usznej. Wzdrygnęłam się lekko i odwróciłam. Za moimi plecami stał mężczyzna mojego życia. Prawda jest taka, że wolę go nazywać chłopakiem, bo jeszcze jesteśmy młodzi. Jak przyjdzie już ten wiek, to będę go nazywać moim mężczyzną. Księżyc oświetlał jego nagi tors. Loki opadły delikatnie na jego jedno oko. Uśmiechał się.
- Czemu nie śpisz? – szepnął mi do ucha, a po moim ciele przeszły miłe dreszcze.
- Musiałam trochę porozmyślać. – uśmiechnęłam się do niego.
- Mogłaś rozmyślać w łóżku, a nie na dworze. Myślałem, że coś Ci się stało.
Widziałam jak jego twarz posmutniała.
- Przecież nic mi nie jest Harry. – dotknęłam palcem jego podbródka na co on na mnie spojrzał.
- Wiem, ale się martwiłem.
- Przepraszam. – powiedziałam i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Uśmiechnął się.
- Może wrócimy do środka. – powiedział. – Jest już późno kochanie. – wyciągnął w moją stronę rękę.
- No dobrze już, niech Ci będzie. Chodźmy. – złapałam jego dłoń i weszłam z nim do pokoju.
Położyłam się w ciepłym łóżku obok Harry’ego. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, na co Harry mnie przytulił, a ja poczułam się tak bezpiecznie, że nie wiedząc kiedy zasnęłam.
*tydzień później*
Tydzień w Chorwacji minął jak szalony. Nie zdążyliśmy zwiedzić tylu rzeczy, dlatego stwierdziliśmy, że kiedyś jeszcze tutaj wrócimy. Cóż. Mam taką nadzieję. Marysia do mnie dzwoniła i powiedziała, że już nie może się doczekać aż przylecę do niej i reszty do USA. Zastanawiam się, czy przypadkiem nie wpadły jej w ręce jakieś zdjęcia z naszego wspólnego pobytu w Chorwacji, bo dwa dni temu paparazzi nas znaleźli. Cóż, Harry’emu trudno się schować, nawet jak wyjedzie, w szybkim czasie go znajdują. Widziałam te zdjęcia. Całkowicie oddają naszą obecną sytuację. Trzymanie się za ręce, słodkie pocałunki. Nie zdziwię się jak jeszcze dzisiaj Maryśka do mnie napisze. W telewizji pewnie też o tym huczy. Bogu dzięki Maryśka, nie ogląda zbyt dużo telewizji, szczególnie gdy ma co robić. Staliśmy na lotnisku. Anne i Gemma leciały do Londynu, a my do Nowego Jorku. Rozdzieliliśmy się już, bo lot do Londynu jest pół godziny wcześniej, więc za jakąś minutę będą odlatywały. Siedzieliśmy w poczekalni. Było dosyć spokojnie. Czekałam tylko na atak fanek, które w każdej chwili mogły się tu pojawić. Bałam się tego, bałam się reakcji fanek, choć jak wspominam moment, gdy dowiedziały się, że Harry „chodzi” ze Swift tweet’owały do mnie, jak im przykro, i że zawsze shippowały mnie i Harry’ego i mają nadzieję, że to niedługo nastąpi.
- O czym tak myślisz? – przerwał mi po raz kolejny moje przemyślenia Harry i pocałował mnie w odsłonięte ramię.
- Boję się, że zaraz zjawią się tutaj Twoje fanki i skończy się spokój.
- Panikujesz kochanie. Przecież one nie są takie straszne.
- No wiem, że nie są, ale mimo wszystko strach się bać, jak zareagowały na mnie. Przecież nasze zdjęcia obiegają Internet i telewizję. Wiesz o tym… - spuściłam głowę w dół.
- Sophie. Prawdziwe fanki zaakceptują osobę, którą kocham. Bo prawdziwi fani pragną szczęścia swojego idola. Oczywiście znajdą się Ci „niby fani”, którzy zadają ból, ale nimi nie warto się przejmować, bo bez względu na wszystko, ja pozostanę z Tobą. Rozumiesz? – kończąc złapał mnie za dłoń i delikatnie pociągając w swoją stronę zmusił do spojrzenia na niego.
Gdy już nasze oczy patrzyły na siebie, powtórzył:
- Musisz uwierzyć w to, że prawdziwi fani Cię pokochają. Ja w to wierzę. – uśmiechnął się do mnie ukazując swoje dołeczki. Odwzajemniłam uśmiech.
- Może masz rację. – zaśmiałam się.
„Pasażerowie lotu do Nowego Jorku zapraszamy do miejsca odpraw”
Uniosłam głowę i spojrzałam na ogromny zegarek. Faktycznie już czas. Teraz około 11h lotu. Męczącego lotu. Wstaliśmy i trzymając się za ręce ruszyliśmy do miejsca odpraw. Po niecałych dziesięciu minutach siedzieliśmy już w samolocie. Spojrzałam przez okno.
- Sophie – zaczął Harry.
- No? – odwracając się w jego stronę posłałam mu uśmiech.
- Przygotuj się na spotkanie z mnóstwem fanów na lotnisku w Nowym Jorku. Wiedzą, że wracam.
Moja mina widocznie zrzedła, bo Harry się aż zaśmiał.
- No nie stresuj się tak. Będzie dobrze. Przyjadą po nas. – zaśmiał się po raz kolejny.
- Super. Ale mnie uspokoiłeś. – wytknęłam mu język. – Nie mogłeś mi powiedzieć tego już na miejscu? Będę miała koszmary przez Ciebie. – zaśmiałam się.
- Nie będzie tak źle. Obiecuję. – uśmiechnął się.
- Jasne, jasne.
Napisałam jeszcze sms'a do Maryśki.
Gdy tylko napisałam wiadomość, położyłam głowę na ramieniu Harry'ego. Nocy prawie nie przespałam, dlatego teraz szybko zasnęłam.
- Przepraszam. Panie Styles. Wstajemy, już jesteśmy na miejscu. – usłyszałam głos stewardessy. – Obudzi pan również swoją ukochaną.
Kątem oka widziałam jak się uśmiechnął, gdy kobieta wypowiedziała słowo „ukochaną”.
- Oczywiście. Dziękuję bardzo. – powiedział Harry. – Kochanie wstawaj. – mruknął mi do ucha, przez co poczułam jak moje ciało przechodzi miły dreszcz.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na Harry’ego.
- Dobrze kochanie. Dziękuję, że mnie budzisz. – zaśmiałam się i delikatnie puknęłam palcem jego nos. Harry uśmiechnął się do mnie.
Kilka minut później wyszliśmy z samolotu i udaliśmy się w stronę lotniska. Co dziwne, Harry non stop trzymał mnie za rękę. Nie puszczał, jakby chciał pokazać całemu światu, że jestem jego dziewczyną i wynagrodzić mi wszystko to, co się zdarzyło wcześniej. Gdy tylko wyszliśmy z lotniska, słychać było tylko piski i krzyki fanów. Cóż się dziwić, był dzień, poza tym widziały swojego idola. Gdybym ja poznała swojego też prawdopodobnie bym się tak zachowywała. Chociaż mam nadzieję, że nie. Zaśmiałam się sama do siebie. Ochrona zaprowadziła mnie do samochodu, a Harry porozdawał trochę autografów i porobił trochę zdjęć z fanami. Jednak bardzo szybko przyszedł do samochodu otoczony innymi ochroniarzami. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi kierowca ruszył z piskiem opon, żeby jak najszybciej uciec od non stop narastającego tłumu. Jednak byłam pewna, że pod hotelem będzie to samo. Tak jak myślałam. Pod hotelem roiło się od kolejnej przeogromnej grupy fanów. Głównie płci żeńskiej. Harry złapał mnie za rękę i powiedział.
- Tym razem nie będę rozdawał autografów. Wchodzimy prosto do hotelu. Ok? – uśmiechnął się, gdy zobaczył moją przerażoną minę.
- Jasne. – odwzajemniłam uśmiech.
Ochrona otworzyła delikatnie drzwi. Gdy tylko fanki zobaczyły wystawioną nogę Harry’ego zaczęły spazmatycznie krzyczeć. Jak pojawił się cały dochodziło nawet do omdleń. Nie powiem. Mój facet to ciacho niczego sobie, ale bez przesady. Wyszłam zaraz za nim, a on non stop trzymając za rękę pociągnął mnie za sobą prosto do hotelowego wejścia. Przepuścił mnie w przejściu i pomachał fanom, po czym wszedł do środka. Ściągnął okulary i kapelusz. Złapał mnie znowu za rękę i poszliśmy na górę, gdzie zapewne jest cała reszta.
Dojechaliśmy na ostatnie piętro hotelu, które było zarezerwowane tylko dla chłopaków. Gdy wysiedliśmy z windy słychać było dobiegające, z któregoś pokoju śmiechy. Harry spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Dobrze wiedział, gdzie kto śpi. Najpierw poszliśmy do niego. Zostawiliśmy tam swoje rzeczy. Potem poszliśmy do pokoju, z którego wydobywały się dźwięki. Stanęłam z boku, żeby przy otworzeniu drzwi nie było mnie widać. Harry otworzył drzwi pokoju i nagle śmiechy się uciszyły.
- Hazz! Wróciłeś! – usłyszałam krzyk Niall’a. – Właź bro.
- Wiesz, że Sophie też przylatuje dziś. – wtrąciła się do rozmowy Maryśka.
- Serio? – spytał Harry udając głupiego. – Czekajcie, zadam Wam pytanie. Nie ogarniacie prasy, neta, ani TV?
- Czemu niby? – zapytał się Zayn.
- No tak. Bawicie się znakomicie bez tego.
- Dokładnie. – powiedział Niall.
- W sumie to dobrze. – zaśmiał się Harry.
- Dzięki temu nasz plan wypalił. – zaśmiałam się wchodząc do pokoju.
- Wiedziałam! – krzyknęła Maryśka. – To ta niespodzianka? - zapytała - Wiedziałam! Niall, a nie mówiłam, że do siebie wrócili?! To od początku mi na to wyglądało. A przed sekundą się upewniłam.
- Jak to? – zapytałam.
- Jak Harry zapytał, czy ogarniamy prasę, neta lub TV, szybko weszłam na neta i moim oczom od razu rzuciło się wasze wspólne zdjęcie z wakacji. Ale czemu nie powiedziałaś wcześniej?! – powiedziała Maryśka z lekkim wyrzutem.
- Chciałam żeby to była niespodzianka.
- No to Wam się udała. – zaśmiali się wszyscy, a Marysia przytulając mnie szepnęła:
- Jestem taka szczęśliwa. Ale żeby mi to było ostatni raz, że nic nie mówisz!
Zaśmiałam się. Harry złapał mnie za rękę i usiedliśmy obok Maryśki i Nialler’a.
- Czemu nie śpisz? – szepnął mi do ucha, a po moim ciele przeszły miłe dreszcze.
- Musiałam trochę porozmyślać. – uśmiechnęłam się do niego.
- Mogłaś rozmyślać w łóżku, a nie na dworze. Myślałem, że coś Ci się stało.
Widziałam jak jego twarz posmutniała.
- Przecież nic mi nie jest Harry. – dotknęłam palcem jego podbródka na co on na mnie spojrzał.
- Wiem, ale się martwiłem.
- Przepraszam. – powiedziałam i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Uśmiechnął się.
- Może wrócimy do środka. – powiedział. – Jest już późno kochanie. – wyciągnął w moją stronę rękę.
- No dobrze już, niech Ci będzie. Chodźmy. – złapałam jego dłoń i weszłam z nim do pokoju.
Położyłam się w ciepłym łóżku obok Harry’ego. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, na co Harry mnie przytulił, a ja poczułam się tak bezpiecznie, że nie wiedząc kiedy zasnęłam.
*tydzień później*
Tydzień w Chorwacji minął jak szalony. Nie zdążyliśmy zwiedzić tylu rzeczy, dlatego stwierdziliśmy, że kiedyś jeszcze tutaj wrócimy. Cóż. Mam taką nadzieję. Marysia do mnie dzwoniła i powiedziała, że już nie może się doczekać aż przylecę do niej i reszty do USA. Zastanawiam się, czy przypadkiem nie wpadły jej w ręce jakieś zdjęcia z naszego wspólnego pobytu w Chorwacji, bo dwa dni temu paparazzi nas znaleźli. Cóż, Harry’emu trudno się schować, nawet jak wyjedzie, w szybkim czasie go znajdują. Widziałam te zdjęcia. Całkowicie oddają naszą obecną sytuację. Trzymanie się za ręce, słodkie pocałunki. Nie zdziwię się jak jeszcze dzisiaj Maryśka do mnie napisze. W telewizji pewnie też o tym huczy. Bogu dzięki Maryśka, nie ogląda zbyt dużo telewizji, szczególnie gdy ma co robić. Staliśmy na lotnisku. Anne i Gemma leciały do Londynu, a my do Nowego Jorku. Rozdzieliliśmy się już, bo lot do Londynu jest pół godziny wcześniej, więc za jakąś minutę będą odlatywały. Siedzieliśmy w poczekalni. Było dosyć spokojnie. Czekałam tylko na atak fanek, które w każdej chwili mogły się tu pojawić. Bałam się tego, bałam się reakcji fanek, choć jak wspominam moment, gdy dowiedziały się, że Harry „chodzi” ze Swift tweet’owały do mnie, jak im przykro, i że zawsze shippowały mnie i Harry’ego i mają nadzieję, że to niedługo nastąpi.
- O czym tak myślisz? – przerwał mi po raz kolejny moje przemyślenia Harry i pocałował mnie w odsłonięte ramię.
- Boję się, że zaraz zjawią się tutaj Twoje fanki i skończy się spokój.
- Panikujesz kochanie. Przecież one nie są takie straszne.
- No wiem, że nie są, ale mimo wszystko strach się bać, jak zareagowały na mnie. Przecież nasze zdjęcia obiegają Internet i telewizję. Wiesz o tym… - spuściłam głowę w dół.
- Sophie. Prawdziwe fanki zaakceptują osobę, którą kocham. Bo prawdziwi fani pragną szczęścia swojego idola. Oczywiście znajdą się Ci „niby fani”, którzy zadają ból, ale nimi nie warto się przejmować, bo bez względu na wszystko, ja pozostanę z Tobą. Rozumiesz? – kończąc złapał mnie za dłoń i delikatnie pociągając w swoją stronę zmusił do spojrzenia na niego.
Gdy już nasze oczy patrzyły na siebie, powtórzył:
- Musisz uwierzyć w to, że prawdziwi fani Cię pokochają. Ja w to wierzę. – uśmiechnął się do mnie ukazując swoje dołeczki. Odwzajemniłam uśmiech.
- Może masz rację. – zaśmiałam się.
„Pasażerowie lotu do Nowego Jorku zapraszamy do miejsca odpraw”
Uniosłam głowę i spojrzałam na ogromny zegarek. Faktycznie już czas. Teraz około 11h lotu. Męczącego lotu. Wstaliśmy i trzymając się za ręce ruszyliśmy do miejsca odpraw. Po niecałych dziesięciu minutach siedzieliśmy już w samolocie. Spojrzałam przez okno.
- Sophie – zaczął Harry.
- No? – odwracając się w jego stronę posłałam mu uśmiech.
- Przygotuj się na spotkanie z mnóstwem fanów na lotnisku w Nowym Jorku. Wiedzą, że wracam.
Moja mina widocznie zrzedła, bo Harry się aż zaśmiał.
- No nie stresuj się tak. Będzie dobrze. Przyjadą po nas. – zaśmiał się po raz kolejny.
- Super. Ale mnie uspokoiłeś. – wytknęłam mu język. – Nie mogłeś mi powiedzieć tego już na miejscu? Będę miała koszmary przez Ciebie. – zaśmiałam się.
- Nie będzie tak źle. Obiecuję. – uśmiechnął się.
- Jasne, jasne.
Napisałam jeszcze sms'a do Maryśki.
Do: Maryś <3
Za moment wylatuję xx Dam znać jak będę na miejscu.
Mam dla Ciebie niespodziankę ;) <3
- Przepraszam. Panie Styles. Wstajemy, już jesteśmy na miejscu. – usłyszałam głos stewardessy. – Obudzi pan również swoją ukochaną.
Kątem oka widziałam jak się uśmiechnął, gdy kobieta wypowiedziała słowo „ukochaną”.
- Oczywiście. Dziękuję bardzo. – powiedział Harry. – Kochanie wstawaj. – mruknął mi do ucha, przez co poczułam jak moje ciało przechodzi miły dreszcz.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na Harry’ego.
- Dobrze kochanie. Dziękuję, że mnie budzisz. – zaśmiałam się i delikatnie puknęłam palcem jego nos. Harry uśmiechnął się do mnie.
Kilka minut później wyszliśmy z samolotu i udaliśmy się w stronę lotniska. Co dziwne, Harry non stop trzymał mnie za rękę. Nie puszczał, jakby chciał pokazać całemu światu, że jestem jego dziewczyną i wynagrodzić mi wszystko to, co się zdarzyło wcześniej. Gdy tylko wyszliśmy z lotniska, słychać było tylko piski i krzyki fanów. Cóż się dziwić, był dzień, poza tym widziały swojego idola. Gdybym ja poznała swojego też prawdopodobnie bym się tak zachowywała. Chociaż mam nadzieję, że nie. Zaśmiałam się sama do siebie. Ochrona zaprowadziła mnie do samochodu, a Harry porozdawał trochę autografów i porobił trochę zdjęć z fanami. Jednak bardzo szybko przyszedł do samochodu otoczony innymi ochroniarzami. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi kierowca ruszył z piskiem opon, żeby jak najszybciej uciec od non stop narastającego tłumu. Jednak byłam pewna, że pod hotelem będzie to samo. Tak jak myślałam. Pod hotelem roiło się od kolejnej przeogromnej grupy fanów. Głównie płci żeńskiej. Harry złapał mnie za rękę i powiedział.
- Tym razem nie będę rozdawał autografów. Wchodzimy prosto do hotelu. Ok? – uśmiechnął się, gdy zobaczył moją przerażoną minę.
- Jasne. – odwzajemniłam uśmiech.
Ochrona otworzyła delikatnie drzwi. Gdy tylko fanki zobaczyły wystawioną nogę Harry’ego zaczęły spazmatycznie krzyczeć. Jak pojawił się cały dochodziło nawet do omdleń. Nie powiem. Mój facet to ciacho niczego sobie, ale bez przesady. Wyszłam zaraz za nim, a on non stop trzymając za rękę pociągnął mnie za sobą prosto do hotelowego wejścia. Przepuścił mnie w przejściu i pomachał fanom, po czym wszedł do środka. Ściągnął okulary i kapelusz. Złapał mnie znowu za rękę i poszliśmy na górę, gdzie zapewne jest cała reszta.
Dojechaliśmy na ostatnie piętro hotelu, które było zarezerwowane tylko dla chłopaków. Gdy wysiedliśmy z windy słychać było dobiegające, z któregoś pokoju śmiechy. Harry spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Dobrze wiedział, gdzie kto śpi. Najpierw poszliśmy do niego. Zostawiliśmy tam swoje rzeczy. Potem poszliśmy do pokoju, z którego wydobywały się dźwięki. Stanęłam z boku, żeby przy otworzeniu drzwi nie było mnie widać. Harry otworzył drzwi pokoju i nagle śmiechy się uciszyły.
- Hazz! Wróciłeś! – usłyszałam krzyk Niall’a. – Właź bro.
- Wiesz, że Sophie też przylatuje dziś. – wtrąciła się do rozmowy Maryśka.
- Serio? – spytał Harry udając głupiego. – Czekajcie, zadam Wam pytanie. Nie ogarniacie prasy, neta, ani TV?
- Czemu niby? – zapytał się Zayn.
- No tak. Bawicie się znakomicie bez tego.
- Dokładnie. – powiedział Niall.
- W sumie to dobrze. – zaśmiał się Harry.
- Dzięki temu nasz plan wypalił. – zaśmiałam się wchodząc do pokoju.
- Wiedziałam! – krzyknęła Maryśka. – To ta niespodzianka? - zapytała - Wiedziałam! Niall, a nie mówiłam, że do siebie wrócili?! To od początku mi na to wyglądało. A przed sekundą się upewniłam.
- Jak to? – zapytałam.
- Jak Harry zapytał, czy ogarniamy prasę, neta lub TV, szybko weszłam na neta i moim oczom od razu rzuciło się wasze wspólne zdjęcie z wakacji. Ale czemu nie powiedziałaś wcześniej?! – powiedziała Maryśka z lekkim wyrzutem.
- Chciałam żeby to była niespodzianka.
- No to Wam się udała. – zaśmiali się wszyscy, a Marysia przytulając mnie szepnęła:
- Jestem taka szczęśliwa. Ale żeby mi to było ostatni raz, że nic nie mówisz!
Zaśmiałam się. Harry złapał mnie za rękę i usiedliśmy obok Maryśki i Nialler’a.
_________________________________________________________
Czytasz - komentuj!
Po długiej nieobecności ostatni rozdział dodany!! Jeszcze tylko epilog i stwierdzenie "TEN BLOG UWAŻAM ZA ZAKOŃCZONY" będzie prawdziwe. Już dziś pragnę Was zaprosić na mojego nowego bloga oto LINK ---> http://they-dont-know-about-us-my-love.blogspot.com/ :) Będzie to wakacyjna opowieść, więc w sam raz na nadchodzący czas. Mam nadzieję, że się spodoba. Wydaje mi się, że będzie on dobry, szczególnie dla wielbicielek Harry'ego. Zachęcam Was serdecznie do czytania.
Na chwilę obecną, dziękuję za każdy komentarz i liczę na kolejne ;)
Buziaki. Xx
Na chwilę obecną, dziękuję za każdy komentarz i liczę na kolejne ;)
Buziaki. Xx
Ale udana niespodzianka :) Super, że wszystko się skończy happy endem. Wszyscy się kochają <3.
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog ; )
Isiia.
I wszystko dobrze szkoda ze juz koniec bo bardzo mi sie podobal :) jst po prostu swietny i skonczony :D :) xx
OdpowiedzUsuń