Urodziny urodzinami, ale bez niej nie mają sensu. Bez niej nic nie ma sensu. Wiem, że dzisiaj muszę iść, ładnie przywitać się z gośćmi i pobyć z nimi chwilę, ale jakoś nie mam ochoty. Ostatnio nawet pokłóciłem się z chłopakami, bo próbowałem bronić moich racji, co do idiotycznej sytuacji związanej ze Swift. W co ja się wpakowałem? Czemu w ogóle się zgodziłem na ten pieprzony pomysł, który całkowicie zrujnował moje życie prywatne. Jestem wrakiem emocjonalnym, chociaż podczas wywiadów świetnie gram szczęśliwego jak zawsze Styles'a. Ile kłamstwa jest teraz w moim zachowaniu, ile gry. Kiedy byłem z Sophie świat wydawał się być lepszy, bardziej kolorowy. Teraz stracił wszelkie barwy. Jest ponury. Prawda jest taka, że gdybym nie był sławny i nie musiał robić tych wszystkich rzeczy, jak spotkania z fanami, wywiady i inne duperele, to bym wcale nie wychodził z domu. Siedział bym tam dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w tygodniu, bo po co miałbym z niego wychodzić, skoro moje życie nie ma sensu? Z drugiej strony jednak, gdybym ze sobą skończył może z początku wywołałoby to falę rozpaczy, ale potem fani by zapomnieli, chłopcy by zapomnieli, może tylko rodzina by nie zapomniała. Na Sophie nie zrobiłoby to najmniejszego wrażenia. Przecież ma mnie całkowicie gdzieś. Nie zwraca na mnie uwagi, nie rozmawia ze mną. NIC. Wszyscy dookoła mówią, jaka ona pogodna, pełna życia, wielce mi się przejęła naszym rozstaniem. W sumie nie dziwię jej się, to wszystko moja wina. Mogłem nie słuchać menagmentu i wszystko między nami byłoby dalej ok. Dalej mógłbym ją przytulać, całować, dotykać, a tak jedyne co mogę robić, to patrzeć na jej zdjęcia. Nic więcej nie mogę.
***
Było już po południu kiedy wywlokłem się z łóżka. W gardle miałem pożar, więc ostatkiem sił poczłapałem do kuchni po butelkę wody. Prawie nic nie pamiętam z moich 19-stych urodzin. Nic poza początkiem, czyli przyjściem gości. Oczywiście chłopcy nie przyszli. Tylko Niall. Blondyn nigdy się nie obrażał, nie lubił kiedy się między nami psuło. On zawsze był tym, który nas jednoczył. Mam nadzieję, że będzie tak samo tym razem. Wróciłem do pokoju i wziąłem do ręki aparat. Włączyłem album i zacząłem oglądać zdjęcia. Kurwa. Striptizerka?! No chyba ich do końca pogięło. Jestem pewny, że to robota Nick'a i Theo. Nie pamiętam jej. Skąd ona się tam wzięła. Wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer do Nick'a.
- Harry! Żyjesz stary? - odezwał się głos po drugiej stronie.
- Najwyraźniej. - powiedziałem z lekką ironią w głosie.
- Coś się stało, że dzwonisz?
- Tak. Chciałem się dowiedzieć o co chodzi z tą striptizerką.
- Aaa. No to Twój prezent.
- Co proszę? Czy między mną, a nią do czegoś doszło?
- Proszę Cię, nie pamiętasz? - powiedział całkiem poważnie Nick.
- Nie mów. Serio? - już całkowicie się załamałem.
- No jasne.
Nie odezwałem się.
- Harry? - zapytał z lekkim niepokojem Nick.
- Czego?
- Żyjesz?
- No w sumie już nie mam po co. Skoro się z nią przespałem, to już nie ma mowy, żeby Sophie kiedykolwiek mi przebaczyła.
- A Ty dalej o niej. Biedaczyna.
- Weź się wypchaj. Przez Ciebie wszystko stracone.
- Ej no Styles. Żartowałem.
- Jak to?
- Byłeś tak schlany, że nie było mowy o niczym. Niall odwiózł Cię do domu. Proszę Cię, nie dałbyś rady w tym stanie nic zrobić.
- Już kompletnie nic nie ogarniam.
- Ta druga wersja jest prawdziwa i już mi się nie załamuj. Nie kłamię.
- Oby. Spytam Horan'a. Dzięki. Kończę, bo mi w gardle zaschło. Cześć.
- Cześć.
Rozłączyłem się i od razu napiłem się wody. Nie dość, że w gardle susza, to jeszcze głowa mnie nawala jak nigdy dotąd po imprezie, więc musiało być grubo. Musiałem napisać do Niall'a i zapytać się, czy mnie odwoził do domu.
Do: Nialler
Siema! Odwoziłeś mnie po imprezie do domu? .xx
Od: Nialler
Tak dokładnie Curly. A jak się czujesz?
Do: Nialler
Mam Saharę w gardle i przeogromny ból głowy, a tak to spoko.
Od: Nialler
No to nie jest tak źle. Trzeźwiej. XX
***
Czy to możliwe, że coś co się kochało od dziecka, przestaje nagle dawać ci satysfakcję i nie chcesz, a w zasadzie nie masz sił, żeby to dalej robić? Gdyby ktoś zadał mi to pytanie przed poznaniem miłości mojego życia, chyba bym go wyśmiał. Zapytałbym czy dobrze się czuje, przecież to nie możliwe, że z dnia na dzień tracisz chęci do wykonywania zawodu, który tak mocno się kochało. Jednak patrząc z perspektywy czasu i wydarzeń zmieniłbym swoją wypowiedź. Dziś powiedziałbym, że jak najbardziej jest to możliwe. Sam widzę to na swoim przykładzie. Nie mam ochoty koncertować, nie teraz. Muzyka koi mój ból, ale krzyki, mimo że najwspanialszych fanów, rozdzierają nie tylko moje serce, ale i duszę. Czemu człowiek, gdy się zakocha, nie słucha rozumu tylko idzie za głosem serca? Ja zrobiłem tak samo. Dałem się ponieść mojemu sercu, które od początku działało na własną rękę. Niestety mu nie wyszło. Wpadło w przepaść i nie może z niej wyjść. Czuję się bardzo dziwnie, jakby moje serce nie było we mnie, jakby było gdzieś daleko stąd, jakby było dalej przy niej. Nie poddawaj się. To słowa mojej mamy, która nadal wierzy, że ja i Sophie wrócimy do siebie i będziemy szczęśliwi. Prawda jest taka, że gdybyśmy do siebie wrócili, ja mógłbym ją kochać tak jak kochałem wcześniej. Płomyk jeszcze się żarzy. Nie wygasł. Potrzeba tylko tego tchnienia, które go wzmocni, sprawi, że rozbłyśnie z podwójną siłą. Nie mam zamiaru szukać innej dziewczyny. To nierealne, żebym mógł patrzeć na inną tak, jak patrzyłem na Sophie. Kochać inną, jak kocham Sophie. Z rozmyślań wyrwał mnie Paul.
- Harry, spotkanie na dole teraz.
- Jasne, idę.
Zszedłem na dół za menagerem. W pomieszczeniu siedzieli już Zayn, Lou, Niall i Liam. Usiadłem z brzegu i spojrzałem na Paul'a, który zaczął:
- Dobra chłopaki, dalej tak być nie może.
- Ale jak? - zapytał Lou.
- Tak jak jest. Jesteście pokłóceni z Harry'm prawda?
Chłopcy nie odpowiadali.
- Mhm. - odpowiedziałem, a w zasadzie mruknąłem.
- O co poszło?
- Harry nie chciał nam wytłumaczyć całej sprawy ze Swift - zaczął Liam - Jesteśmy zespołem i chore jest to, że coś przed sobą ukrywamy. Skoro zespół ma dalej trwać, musimy wiedzieć wszystko co się dzieje.
Paul spuścił głowę. Wiedział co się szykuje. Wszystko to wina Modest i przy okazji jego.
- Wiec Paul - zaczął tym razem Louis - Jesteś naszym menagerem, więc wiesz o co chodzi z tą sprawą, prawda?
- Wiem. - powiedział cicho Paul.
- W takim razie zamieniamy się w słuch. - odparł Zayn.
- Modest wszystko wymyślił. Powiedzieli żebym zakazał Harry'emu mówić o jego prawdziwej dziewczynie w radiu, kilka miesięcy temu. Chcieli go zeswatać z Taylor. Myśleli, że przyniesie to ogromne korzyści, że zespół będzie jeszcze bardziej popularny. Harry nie chciał się zgodzić, ale ja akcentując słowa "to dla dobra zespołu" ostatecznie go przekonałem. Zgodził się więc na wszystko. W późniejszym jednak czasie, Modest zauważył, że ten pomysł był kompletnym niewypałem. Postanowili wtedy, że Harry ma zakończyć związek ze Swift. Nie było to trudne, ponieważ Taylor kontrolowała na każdym kroku Harry'ego, a on tego bardzo nie lubi. Dzięki czemu rozstanie wyglądało bardzo realistycznie. To chyba wszystko, tak w skrócie.
Chłopcy spojrzeli po sobie, a potem spojrzeli na mnie. Wstali z miejsc i skierowali się w moją stronę, po czym skoczyli na mnie tworząc jedną wielką kanapkę.
- Tęskniliśmy Curly. - zaczął Lou.
- Hazz biedaku, a powiedziałeś o tym Sophie? - zapytał Zayn.
Spojrzałem na niego.
- I tak mi nie uwierzy. - powiedziałem.
- Oj, my już Ci pomożemy, żeby Ci uwierzyła. - uśmiechnął się Liam. - Zaangażuję w to Danielle.
- Ja Eleanor.
- A ja moją Perrie.
- No a ja oczywiście Mary. Zobaczysz damy radę. Nie ważne jak długo będzie to trwało. Ważne żeby zadziałało. - spuentował Nialler.
- Ok. - uśmiechnąłem się. - Dzięki chłopaki.
- Czyli wszystko między wami już ok? - zapytał Paul.
- Tak. Tylko następnym razem nie masz godzić się na takie głupoty. Harry przez to cierpi. - powiedział Liam. - No i nie tylko on. - dodał.
- Jak to? - zapytałem. - Przecież Sophie taka pełna życia, pogodna.
- Żartujesz sobie? - zbulwersował się Malik. - Ona traci chęci do życia z dnia na dzień.
- Nie ma już tego blasku w oku, tej iskierki, która powodowała, że się uśmiechali wszyscy wokoło. Ona też się nie uśmiecha. - dodał Liam. - Wiem od Dani.
- Ja ją widziałem i jest masakrycznie. Nie jest to widoczne z zewnątrz. Jednak da się to odczuć, jak przebywasz z nią. - posmutniał Niall. - Mary nie wie co robić.
- Dobra kochani, musimy im pomóc, a nie tylko gadać. Do roboty. - powiedział Lou. - Ale najpierw koncert.
Wstaliśmy i poszliśmy się szykować do pokojów. Usiadłem na chwilę na łóżku w pokoju hotelowym. Nie mogłem uwierzyć, w to, że ona też tęskni. Przecież nie było tego po niej widać. Wyglądała jakby nic nigdy się nie stało. Chociaż z drugiej strony, nie patrzyłem dawno w te jej piękne niebieskie oczy. Może faktycznie ten płomyk w nich powoli gaśnie. Nie można do tego doprowadzić...
___________________________________________________________________
Czytasz - komentuj!
W sumie napisałam troszkę do przodu i może kolejny dodam trochę szybciej niż zwykle dodaję. Możea nie jest nie wiadomo jak długi, ale też chyba nie jest aż taki krótki. :)
Pozdrawiam was .xx
Ale go wkrecił z tą striptizerką ! O jak się cieszę, że chłopcy się pogodzili <3. Aww, zaanagażują wszystkich, żeby Harry i Sophie się pogodzili. Fajny rozdział. Widać, że się nad nim napracowałaś. Dobra robota ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, i zapraszam do siebie : >
Isiia.
No no :D Bieedny Harry :c Przecież on to musiał zrobić wbrew swojej woli! I się biedaczek załamał... Ale na szczęście ma swoich przyjaciół- którzy mu zawsze pomogą :)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, coraz więcej się dzieje. Co zrobi Zosia? Czy mu wybaczy? (mam nadzieję , że taaaaaak!!! )
Jestem przed Horanową :D
I weny, duużo weny życzę :*
~Smyczkova
Harry biedaczek :( Zosia n a pewno mu wybaczy :)
OdpowiedzUsuńI jednak reszta chłopaków to prawdziwi przyjaciele :)
Rozdział super git ;)xx