poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 25. Czas nie stoi w miejscu.



*4-miesiące później*

 Czas ucieka jak zwariowany, jednak takie jest życie. Dziś jesteś, jutro cię nie ma. Nawet nie myślałam, że tak szybko minie ten pierwszy rok. Mimo wszystko chyba czas w Londynie mija znacznie szybciej. Piękny, słoneczny czerwiec 2013 roku. Koniec roku akademickiego, jeszcze tylko ostatnie egzaminy i rozpocznie
się dawno wyczekiwany, no i oczywiście zasłużony wypoczynek. Natomiast w sierpniu będzie rok, jak się tutaj przeprowadziłyśmy. Nie mogę w to uwierzyć, a jednak. Przez ten już prawie rok, wydarzyło się wiele. Powiem szczerze, wszystko było mi potrzebne. Teraz patrzę na to z innej perspektywy niż jeszcze cztery miesiące temu. Wtedy byłam rozbita. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, nie wiedziałam nawet jak ja będę dalej żyła. Prawda jest taka, że jestem przekonana na milion procent, że osoba Harry’ego pozostanie w moim sercu na zawsze, bez względu na wszystko. To, co do niego czułam nie było fikcją i tak łatwo się tego nie pozbędę. Był moją prawdziwą miłością. Nie był co prawda pierwszym mężczyznom w moim życiu, ale był pierwszym, z którym nie tylko byłam w związku, ale byłam także jego przyjaciółką, a on moim przyjacielem. Dogadywaliśmy się w każdym aspekcie, byliśmy idealnie dobraną parą, jednak coś nie wyszło. Może to moja wina, że tak łatwo przekreśliłam ten związek. No ale z drugiej strony, nie wiem co było między nim, a Swift, a potem jeszcze ta striptizerka. Sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Dziewczyny mówią, że to nie jego wina, że do niczego nie doszło, ale też nie znają szczegółów. Musiałabym się dowiedzieć u źródła, czyli od menagera i Nick’a. Nick na pewno dużo wie. Jutro mam ostatni egzamin i zaraz po nim pojadę do radia do Nick’a i się go zapytam. W sumie co mi szkodzi. Z drugiej jednak strony, chyba nie ma już o co walczyć, Harry się nie odzywa. Chociaż nie, pisał ostatnio, ale nie odpisałam. No tak, znowu moja wina. Nawet nie odczytałam, tylko od razu usunęłam. Kurwa, głupia jestem i tyle.


***

Egzamin zdany śpiewająco. Dosłownie. Ostatnim egzaminem, był egzamin z wokalu. Oficjalnie rozpoczynam
wakacje. Trzy miesiące odpoczynku. Wspaniale. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam, tym razem nie do domu, tylko do siedziby radia, gdzie pracował Grimmy. Zajechałam pod ogromny budynek. Ciekawe czy ochrona mnie wpuści. Bardzo ciekawe. Przecież nie jestem nikim sławnym, ani też nie pracuję tutaj. Kurcze, trzeba będzie się trochę pouśmiechać, chociaż wątpię, że na ładny uśmiech mnie wpuszczą. Co ja w ogóle mówię, przecież nie mam nawet ładnego uśmiechu. Chociaż Harry mówił, że mam. Mówił. Wyszłam z samochodu i skierowałam się w kierunku wejścia do siedziby radia. Założyłam okulary przeciwsłoneczne, moje ukochane czarne Ray-Bany. Ubrana byłam w spódnicę przed kolano, z wysokim stanem, do tego biała bluzka i wysokie obcasy. W ręku trzymałam małą kopertówkę. Włosy falowały na wietrze, jak gwiazdom na sesji zdjęciowej. Pewnym krokiem podeszłam do drzwi radia. Ochrona spojrzała na mnie i powiedziała:
- Good morning Mrs. Would you tell us with whom are you meeting?
- Yes, of course. I have a meeting with Mr. Grimshaw. – uśmiechnęłam się ukazując rząd moich białych zębów. Spojrzałam na czterech przeogromnych mężczyzn, którzy stali przede mną, a dokładniej nade mną. W środku byłam przerażona, na zewnątrz grałam pewną siebie. Tacy zawsze mają łatwiej. Ochroniarze spojrzeli po sobie i kiwali głowami. Nie wiedziałam o co chodzi. Pewnie zaraz mnie zabiorą na jakieś przesłuchanie, czy coś. Albo od razu łatwiej zabiją mnie. Po co mają się bawić z jakąś dziewczynką, która udaje, a właściwie gra, że jest jakąś ważną osobistością i umówiła się z panem Grimshaw na rozmowę. Bardzo śmieszne. Grimmy nawet nie wie, że przyjechałam i będę mu zawracała głowę.
- In that case, please, let you come in. – powiedział najwyższy i najbardziej masywny mężczyzna. Zdziwiłam się, że poszło mi tak łatwo. Nie sądziłam, że bez legitymowania wpuszczają do siedziby radia. Uśmiechnęłam się jeszcze raz i weszłam do środka. Zaśmiałam się w duchu i odetchnęłam z ulgą. Nie wiedziałam jednak, gdzie Nick ma swoje biuro i musiałam podejść do recepcji. Siedziała w nim jakaś kobietka, kurcze z kobietami zazwyczaj jest gorzej, już nie można podziałać urokiem osobistym, mimo że według mnie ja go nie posiadam. Już bez grania podeszłam do kobiety i delikatnie się uśmiechając powiedziałam:
- Excuse me. – kobieta spojrzała w moją stronę z uśmiechem. – Can you tell me where is Mr. Grimshaw Office?
- Of course. You have to drive the elevator to the fifth floor, then down the hall to the end. Recent door on the left. – uśmiechnęła się.
- Thank you so much. – posłałam jej uśmiech.
Ruszyłam w stronę windy. Weszłam do niej i nacisnęłam przycisk z cyferką 5. Gdy dotarłam na piąte piętro pośpiesznie ruszyłam do przodu. Miałam iść aż do końca korytarza. Tak jak mówiła kobieta w recepcji, ostatnie drzwi na lewo należały do Nick’a. Zapukałam i gdy usłyszałam słowa: Come in nacisnęłam klamkę. Nick siedział odwrócony. Weszłam do jego biura i stanęłam przed biurkiem. 
- I have to end. Talk to you soon. – powiedział Nick, po czym rozłączył telefon I odwrócił się w moją stronę. – How can I … - przerwał Nick, po czym wstał i podszedł do mnie. – Sophie. What are you doing here? Guards let you in? – zapytał zdziwiony, ale momentalnie dodał – On the other hand, I’m not surprised. You look like a star babe. – uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie. – Please, sit down here. – wskazał mi miejsce, po czym poszedł usiąść na swoje miejsce. Usiadłam na wskazanym miejscu i ściągając okulary przeciwsłoneczne uśmiechnęłam się do Nick’a.
- So babe, how can I help you? What you want to know about Harry?
- How you know that I want to know something about this sick situation, which I had with Harry?
- Because babe, I know that you still love him.
- Even if I love him, he doesn’t. – posmutniałam.
- Why you think that he doesn’t love you? – zapytał zdziwiony.
- I don’t know… I’m confused.
- He loves you still. I know that, because he told me.
- What? When?
- He told me about it so many times. You can’t even imagine, how much you mean to him.
- I thought …
- No sweetheart, he still loves you and needs you. I can honestly say, that between him and the stripper nothing happened.
- Are you sure?
- Yes, I am. The stripper, she was my idea. I’m so sorry. Sophie. I thought that she will give him joy, you know? He was so sad, so alone. But he doesn’t even look at her. He drank himself, and then Nialler drove him home.
- And all you said is true?
- Yes. I promise.
- I trust you Grimmy. Even if you are a type of comedian, I trust you.
- Haha, yes I am. – zaśmiał się.
- I will think about this. – uśmiechnęłam się i wstałam. – Now I have to go. See ya soon Grimmy, and thank you.
- Not at all babe. – wstał i podszedł do mnie, po czym mnie przytulił, a ja dałam mu buziaka w policzek. – Come on, I’ll walk you to the exit.
- Ok. – uśmiechnęłam się.
Nick otworzył przede mną drzwi. Wyszliśmy i ruszyliśmy w stronę windy. Gdy zjechaliśmy na dół podszedł na moment do recepcji, po czym podszedł do mnie i się uśmiechnął.
- I’ve done what I had to do, now I can go home. – zaśmiał się.
- Nice. – uśmiechnęłam się.
Wyszliśmy z siedziby radia i pożegnaliśmy się. Poszłam w stronę samochodu. Gdy do niego doszłam weszłam do środka. Usiadłam i przez chwilę myślałam o tym, co mi powiedział Grimmy. Dał mi do myślenia. Pewna jestem, że Harry nie miał do czynienia ze striptizerką, co jest przeogromnym plusem. Jeszcze tylko sprawa ze Swift. Może dziewczyny mają rację. W końcu ich głównym źródłem informacji są chłopcy, czyli najbliżsi Harry’emu. Muszę się z tym wszystkim przespać. Za tydzień chłopcy wracają z tournee po Europie i będą chwilę w Londynie, bo potem będą lecieli do USA, więc wszystko muszę załatwić w przyszłym tygodniu. Powinnam w końcu z nim porozmawiać.
Wróciłam do domu, gdzie przed telewizorem leżała na kanapie Marysia. Gdy tylko usłyszała zamykanie drzwi zerwała się na równe nogi podeszła do mnie pytając:
- Gdzieś Ty była? Odchodziłam od zmysłów! Jeszcze telefon wyłączony. Zośka, no!
- Wybacz. Miałam coś ważnego do załatwienia.
- Niby co takiego? Jeżeli oczywiście mogę wiedzieć. 
- Hmm. No nie wiem, czy mogę Ci powiedzieć kochana. – zaśmiałam się.
- Tęskniłam za tym śmiechem. – powiedziała z wyczuwalną radością w głosie – Coś się musiało stać i to bardzo dobrego, że wrócił Ci humor, oczekiwany przeze mnie już od bardzo dawna. – zaśmiała się.
- Coś Ty! Czekałaś na to? – parsknęłam śmiechem.
- Tak, dokładnie. Czekałam na powrót prawdziwej Zośki. Mów co się stało.
- No, jak to co! Zaliczyłam śpiewająco wokal. – zaśmiałam się – I oficjalnie mamy wakacje. – oznajmiłam. Nie chciałam jej mówić wszystkiego. Dopiero jak pogadam z Harry’m, oczywiście jeżeli mi się to uda, jeżeli się zbiorę w sobie i to zrobię to powiem jej o co chodziło.
- Tylko tyle? Tylko dlatego się cieszysz?
- A czy to słabe uzasadnienie?
- Czy ja wiem. W sumie nie. Ja też się z tego powodu bardzo cieszę.
- No właśnie. Przecież czekałyśmy na te wakacje tak długo. – zaśmiałam się.
- Cały rok akademicki. W ogóle, chyba polecę, jak już chłopcy będą w Ameryce, do Niall’a na kilka tygodni i pozwiedzam sobie z nim. Na pewno Eleanor będzie leciała do Lou, także polecę z nią.
- Oo, fajnie. – uśmiechnęłam się.
- No. Oni będą mieli tam w między czasie jakąś przerwę, chyba trzytygodniową i będą mogli sobie odpocząć.
- To super. Zwiedzisz sobie USA chociaż. – puściłam jej oczko. – Teraz kochanie pozwól mi pójść się odświeżyć i przebrać, bo już nie chce mi się chodzić w tej spódnicy.
- Czy ja wiem. – zaśmiała się Marysia i stanęła przede mną blokując mi schody. – Chyba Cię nie puszczę.
- Proszę Cię skarbie. Daj mi chociaż chwilę. Zaraz wrócę. – uśmiechnęłam się, ale Maryś nie ustępowała. Musiałam podziałać jedynym sposobem, który zawsze działa. Szybkim ruchem pogilgotałam Marysię w oba boczki, na co ona aż podskoczyła i zaczęła się śmiać, dzięki czemu zrobiła mi przejście. Wzięłam szybkim ruchem obcasy i wbiegłam na górę.
- Już mnie nie złapiesz. – stanęłam na końcu schodów i wytknęłam Maryśce język.
- Dorwę Cię, jak tu wrócisz. – zaśmiała się Maryśka.
- Jasne, jasne. Już to widzę.
- Zobaczysz.
- Ok, ok. Idź sobie oglądać TV, ja idę się myć.
Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do wanny, gdzie wzięłam długą i bardzo relaksującą kąpiel. Po około godzinie wyszłam i ubierając się w dresowe spodnie i bokserkę wróciłam do pokoju. Włosy upięłam w niechlujnego koka. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Usiadłam obok Marysi i zaczęłam z nią oglądać jakiś film. Wiedziałam, że nie zacznie mnie gilgotać, bo to na mnie nie działa, a jak ja bym ją znowu pogilgotałam, to nie mogłaby przestać się śmiać. Zwykle tak ma. Jej nerwy na ciele są bardzo czułe. Spać poszłyśmy po północy. Czułam się jak za starych dobrych czasów. Może powoli wracam do siebie?







____________________________________________________________________
Czytasz-komentuj!
Wybaczcie, jeżeli nie rozumiecie rozmów napisanych w języku angielskim. Próbowałam je napisać jak najprościej. W sumie to też dla Waszego dobra ;) Możecie poszukać sobie w słowniku znaczenia słówka, po czym szybciej go zapamiętacie. Niektórzy zapewne wkleją zdanie po angielsku w google tłumacz. Mówię od razu, oni nie tłumaczą idealnie i może to wszystko dziwnie brzmieć. 
Dziękuję za Wasze komentarze i liczę również, że skomentujecie ten rozdział. :) Powoli zbliżamy się ku końcowi, więc mogę Wam już powiedzieć, że jeżeli lubicie sposób w jaki piszę, będziecie mogli również czytać nowe opowiadanie, które zacznę, gdy tylko zakończę to. Zapraszam Was serdecznie na tą stronę: http://they-dont-know-about-us-my-love.blogspot.com/ <-- Właśnie tutaj będzie nowe opowiadanie. Już jest tam mały wstępik, możecie również oglądnąć filmik prezentujący tematykę bloga. Link do niego znajdziecie na stronie podanej powyżej. Możecie się zapisywać, do czytelników, byłoby mi bardzo miło. 
Pozdrawiam .xx

3 komentarze:

  1. No i w końcu powrót kochanej Zosi :)
    Jedna wizyta u Nicka a tyle moze zdziałac :D
    Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholera widzę angielski! Ciekawie!

    +Taka mała sprawa, widziałam że obserwowałaś mojego bloga, a przyszło mi do głowy zmienić adres, więc jeśli nadal chcesz sobie czasem poczytać to zapraszam:
    escape-to-my-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Wizyta u Nicka, a Soph wie już wszystko ! Pięknie - teraz tylko czekamy na kontynuację jej myśli :)
    Podobała mi się ta wersja z angielskim tylko moim zdaniem była nie potrzebna. No bo w końcu oczywiste jest to, że Nicka gada po angielsku jak i większość bohaterów. Kazdy dialog musiłaby wtedy być pisany po angielsku co sprawiałoby wielu osobom problem w czytaniu. Ja tam znam angol dobrze, więc mi to leży.
    Ale ładnie napisane. Zachowałaś gramatykę ^^
    Rozdział ciekawy.
    Kiedy 26 ?
    Pozdrawiam.
    Isiia xxx.

    OdpowiedzUsuń