Rano obudziłam się cała obolała. Masakra, jakbym się z kimś biła w nocy. Niestety nic nie pamiętam z mojego snu. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 10. Czyli wstałam dość wcześnie, jak na mnie, bo przecież zaliczana jestem do śpiochów. W piżamie zeszłam na dół. W salonie grał telewizor, a przed nim na kanapie siedziała Maryśka. Wyglądała na zachwyconą. Spojrzałam co leci. No tak, wywiad z One Direction i to na żywo, więc co się dziwię. Nie będę jej przeszkadzała, niech się napatrzy dziewczyna. Poszłam więc do kuchni i zaczęłam robić sobie śniadanie. Maryś była jak w transie i wcale nie zwracała uwagi na to, że już wstałam, że w ogóle jestem na dole. Wzięłam małą miseczkę, nasypałam płatków, które zalałam zimnym mlekiem. Wzięłam moje śniadanie i usiadłam w fotelu za kanapą w salonie. Także widziałam wyraźnie telewizor, jak i każdą reakcję na widok, gesty i słowa chłopaków. Wyglądała jak "psychicznie chora", no ale cóż, kocha ich tak mocno, że nie powinnam się z niej śmiać. Chłopaki mówili coś o nowym albumie, który nagrywają już od maja, że będzie całkiem inny od Up All Night i będzie nosił nazwę Take Me Home. Kurwa, ale romantico, ciekawe co mają na myśli nazywając album Take Me Home. Haha. Nie ważne. Mniejsza o to. Mówili też, że tak na serio, to nagrali dopiero dwie piosenki, resztę piszą. Czy np. słowa Niall'a: "To niesamowite, że poznając nowych ludzi możemy napisać tekst do piosenki." Ciekawe czy myślał w tym momencie o Mańce. W sumie pasowali by do siebie. Maryśka i Niall. Aww słodko. Jeżeli chodzi o ten związek to pewnie bym popierała go w 100%, bo wiem że Mańka byłaby z nim szczęśliwa. Dobra wracając, mówili też coś o swoim pierwszym singlu z nowej płyty, Live While We're Young, że niedługo go usłyszymy i zobaczymy teledysk. O mój Boże, Mańka znowu nie będzie spała po nocach, tylko non stop będzie zawracała mi dupę. Już słyszę jej słowa: "Aww. Zobacz jacy oni słodcy, jacy przystojni. No kurwa Zośka, chociaż spójrz na nich, co Ci szkodzi." Będzie jeden wielki REPEAT. W sumie się jej nie dziwię. Kocha swoich idoli, to się też dla nich poświęca. Ja też tak mam, jak np. wyjdzie nowa piosenka Ed'a, Hurts'ów czy innych, których kocham. Siedziałam oglądając, myśląc i zajadając płatki dobre pół godziny, jak nie dłużej. Wywiad oglądałam cały. W końcu jednak się skończył, a Maryśka wstała z kanapy. Gdy mnie zobaczyła zrobiła wielkie oczy.
- No co?! Ducha zobaczyłaś? - zaśmiałam się.
- Długo tu jesteś?
- Głupie pytanie. A czy pozwoliłabym Ci oglądać wywiad ze swoimi chłopaczkami, dłużej niż pięć minut? - zapytałam.
- No, nie. - odparła.
- Właśnie, więc nie zadawaj takich pytań. Proszę Cię. Ostatnie pięć minut mi nie zaszkodziło, jak widać.
- Mam nadzieję. - zaśmiała się - Dzięki za wyrozumiałość, wiesz jak ich kocham.
- Oj wiem, wiem. Lepiej niż Ci się wydaje. - puściłam jej oczko. - Nie musisz mi za nic dziękować, byłam zbyt pochłonięta konsumowaniem moich pysznych płatków, żeby móc skupić się na tym co mówią, a co dopiero jeszcze patrzeć się na ekran telewizora. Proszę Cię. - wytknęłam jej język.
Przecież jej nie powiem, że oglądałam z nią cały wywiad, bo zacznie gadać "Oo, jednak ich polubiłaś, haha wiedziałam, że kiedyś to nastąpi." Nie chciałam tego, więc trzeba było jej trochę nawciskać. Nie to, ze ich polubiłam. Po prostu jakoś już aż tak mnie nie drażnią. To chyba dobrze. No, ale nie chciałabym ich znowu zobaczyć. Oj nie.
- Pamiętaj! - krzyknęła Maryśka z kuchni.
- O czym?
- O imprezie, która jest dziś o 10pm.! Mówiłam Ci wczoraj.
- Aaa, no coś sobie przypominam. Jasne, już pamiętam. Spoko. A teraz która godzina?
- 11. Ja idę do pokoju. See ya.
- No idź, idź.
Wstałam z fotela, poszłam do kuchni, gdzie umyłam miseczkę po płatkach, wytarłam ją i wstawiłam do szafki. Poszłam na górę do pokoju i ubrałam się w jeansowe szorty, czarny luźny top z napisem LOVE IS ENOUGH. Włosy spięłam w kłosa, a rzęsy lekko musnęłam maskarą. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Usiadłam w salonie przy fortepianie i zaczęłam grać ostatnio usłyszaną melodię.
Koło 1pm. do salonu weszła Maryśka, ubrana również w jeansowe szorty, białą koszulkę ze SpongeBob'em i do tego zielone vans'y. Włosy miała upięte w koka.
- Zoś. - odezwała się. - Idziemy na miasto? Musimy kupić coś do lodówki, bo niedługo będzie świeciła pustkami.
- Wiesz co - nie chciałam iść, musiałam coś wymyślić, rozejrzałam się dookoła. - Może ja zostanę i posprzątam w domu, bo już nie jest zbyt czysto.
- No dobra. - powiedziała zadowolona Mańka, nigdy nie lubiła sprzątać, ale ja wolałam to od łażenia po sklepach - To ja idę na zakupy, a Ty sprzątasz.
- Dokładnie. - uśmiechnęłam się. - Weź klucze, bo zamknę dom i włączę głośno muzykę jak będę odkurzała, więc mogę nie usłyszeć dzwonka, a co dopiero pukania.
- Spoko, spoko. To idę. Pa.
- Pa.
Wyciągnęłam odkurzacz z szafy pod schodami, zamknęłam drzwi. W salonie włączyłam na wieży stereo Pink Floyd'ów i zaczęłam sprzątać. Najpierw od góry do dołu przetarłam kurze, potem odkurzyłam, a na końcu zmyłam podłogi. Wycieńczona wyłączając muzykę padłam na kanapę w salonie. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Dochodziła 5pm. Boże, co ona jeszcze robi w tych sklepach. Chociaż z drugiej strony, nie powinnam się dziwić, że jeszcze jej nie ma. Mańka kocha zakupy, więc takie długie chodzenie po sklepach to jej specjalność i zarazem hobby. Ja należę do tych ludzi, którzy najpierw ogarniają co chcą kupić, później idą, kupują i wychodzą. Nie lubię tracić czasu w ten sposób, już wolę spać. Łażenie od sklepu do sklepu bez celu jest męczące. Może też nie lubię łazić po sklepach, dlatego że zawsze mam wrażenie jakby wszyscy zwracali na mnie uwagę, że się non stop ktoś na mnie patrzy i coś o mnie gada.
Koło godziny 7pm. do domu wparowała Maryśka obładowana torbami z zakupami. Oczywiście, jakże mogłoby być inaczej, oprócz produktów do jedzenia nakupowała też pełno ciuchów.
- Zośka kupiłam Ci sukienkę na imprezę. Tą z Top Shop'u, która tak Ci się podobała. - wysapała zdyszana.
- Wow. Serio dziękuję. Ale powiedz mi, masz zegarek?
- Tak, czemu zadajesz takie głupie pytanie? - zaśmiała się.
- Mhm, głupie pytanie. W takim razie zobacz, która godzina.
Dochodziła 7:30pm.
- Holy shit! Niemożliwe! Przecież niedawno była 1pm.!
- Mówiłam Ci tyle razy, że Ty się zatracasz w czasie, jak idziesz na zakupy.
- No, na to wygląda. - zastanowiła się - Już późno - dodała szybko - Chodźmy się szykować, bo już mało czasu.
- No co Ty? Serio? - zaśmiałam się.
- Weź, nie odgryzaj się. Lepiej idź się szykuj wredoto. - wytknęła mi język.
- Mhm. Już idę. - puściłam jej oczko.
Koło godziny 9pm., no może trochę po, byłam już gotowa. Wyszłam z pokoju i poszłam do Maryśki. Zapukałam i weszłam do środka.
- Gotowa? - zapytałam.
- Tak, już wychodzę. - krzyknęła z łazienki.
Wychodząc, jeszcze poprawiała sukienkę.
- No, Zoś! Wyglądasz cudownie. - powiedziała. - Dawaj zrobię Ci zdjęcie.
- Dzięki, dzięki. Ty też wspaniale. Potem ja zrobię Tobie.
Cyknęłyśmy szybko dwa zdjęcia i ruszyłyśmy do wyjścia. Do centrum nie miałyśmy daleko, a do tego klubu było w sumie nawet jeszcze bliżej. Idąc wolnym krokiem na miejsce dotarłyśmy za dziesięć 10pm. Czyli nawet przed czasem. Weszłyśmy do środka i pierwsze co zrobiłyśmy to poszłyśmy do baru i strzeliłyśmy sobie dwie szybkie rundki, a potem kupiłyśmy po drinku i usiadłyśmy w jednej loży. Ogarniałam wchodzących ludzi, siedząc na wygodnej kanapie i sącząc drinka.
- Siema laski! - słysząc znajomy głos spojrzałam w lewo. Tylko nie to, niech on mi nie mówi, że są razem z nim wszyscy.
- Siema Niall! - powiedziała radosna Maryśka wstając i podchodząc do blondyna. Przytulili się, a Niall powiedział patrząc ze zdumieniem na Mańkę:
- Wyglądasz.... Wow! Cudownie.
- Dzięki - zaśmiała się Mańka i lekko poczerwieniała.
- Ty też Soph, wyglądasz ślicznie.
- Dziękuję Nialler, bardzo mi miło. - spróbowałam się uśmiechnąć.
- To co Niall, może usiądziesz z nami? - zapytała Maryśka.
- Z chęcią - uśmiechnął się blondyn - W sumie to czekałem aż mi to zaproponujesz - puścił jej oczko, a ona znowu lekko poczerwieniała. Haha, urocze jak on na nią działa.
Zaczęli rozmawiać. Mnie zignorowali, jakby mnie tu nie było. W sumie to dobrze, w końcu to oni mieli się ku sobie, ja nie byłam im do niczego potrzebna. Szczerze, obecność blondyna jeszcze mnie nie irytowała, ale jeżeli przyjdzie tu Loczek, to kurwa nie wyrobię. Spuściłam wzrok i zanurzyłam się w myślach. Prosiłam Boga, żeby to lokowate stworzenie o zielonych oczach się tu nie zjawiło. Ja tego nie zniosę.. Proszę niech on tu się nie pojawi. On mi działa na nerwy. Ta jego pewność siebie...
- Siema! - usłyszałam głos Niall'a i odruchowo spojrzałam w górę.
Nie!! Chyba mam zwidy... Tylko nie Loczek!
- Witam piękne Panie! - spojrzał na mnie i potem na Maryśkę - Siema Nialler.- uśmiechnął się do kumpla i zajął wolne miejsce obok mnie. - Nie przeszkadzam Ci? - spojrzał mi w oczy jak kot ze Shrek'a.
- Niestety tak, ale skoro musisz siedzieć, to siedź.
Oparłam się i zaczęłam dalej pić drinka. Przez nasz stolik przewinęła się jeszcze pozostała trójka, której jeszcze nie znałyśmy, ze swoimi dziewczynami, z której jedną znałam i bardzo lubiłam. Mianowicie Perrie z Little Mix. Nie wiedziałam, że chodzi z Zayn'em. Słodko razem wyglądali. Poza tym poznałam Liam'a i jego ukochaną Danielle oraz Louis'a i jego miłość Eleanor. Piękne dziewczyny i chłopcy też przystojni. Zayn jest mega uroczy, Liam bardzo miły, a Lou niesamowicie zabawny. Nie to co Harry. Jego ciągłe nawijki w moją stronę zaczęły mnie już drażnić i miałam ochotę iść do domu.
- Możesz się kurwa odczepić? Nie widzisz, że nie mam ochoty gadać? - powiedziałam w końcu.
- Ale czemu? - uśmiechnął się zawadiacko.
- Bo mnie irytujesz tą swoją nachalnością. Nie lubię tego.
Wstałam i poszłam na parkiet trochę odreagować. Byłam kłębkiem nerwów. Wkurzył mnie. Nie lubię takiej nachalności. Czy on tego nie rozumie?! Po około dziesięciu minutach w moją stronę kierował się nie kto inny jak znowu Harry, który uprzednio rozmawiał o czymś z Niall'em i Maryśką. Szukałam ratunku, ostatecznie uciekłam do toalety. Wchodząc usłyszałam rozmowę dwóch dziewczyn.
- Wiesz może, czemu nie wpuścili niektórych ludzi?
- Przecież to impreza zamknięta. Tylko dla zaproszonych gości. Cindy Ci nie mówiła?
- Nie, nic nie wspominała.
- Mhm, w takim razie już Ci mówię. Znasz Nialler'a Horan'a z One Direction, no nie?
- Jasne, że tak.
- Właśnie. To on zorganizował imprezę i wchodzą na nią tylko zaproszeni goście, tacy jak ja czy ty, no i inni, którzy znają Horan'a. - zaśmiała się.
- Aha. Teraz wszystko rozumiem. W sumie coś tam Cindy wspominała. Teraz sobie przypominam. Wiesz przecież jak z moją pamięcią.
- No tak.
Czyli wychodzi na to, że Maryśka zrobiła to specjalnie. Wiedziała, że nie poszłabym na imprezę gdybym wiedziała, że będzie na niej Harry. Chciała się zobaczyć z Niall'em, no ok. Ale moim kurwa kosztem. Ja się musiałam męczyć z nachalnym Harry'm. Ugh! Muszę z nią pogadać. Teraz. Wróciłam do naszej loży, w której siedział oprócz Mańki i Niall'a, oczywiście Harry.
- Przepraszam Was, moje gołąbeczki - uśmiechnęłam się do Niall'a. - Maryśka, chodź na słówko!
- Stało się coś? - zapytała gdy oddaliłyśmy się od loży.
- Tak! Czemu nie powiedziałaś, że to impreza tylko dla zaproszonych gości przez Horan'a? Jak się domyślam, to przyszłyśmy tu tylko po to żebyś mogła się spotkać z Nialler'em, nie prawda?
- No, tak. Nie bądź zła. Zrobiliśmy to też dla Was.
- Jakich nas?
- Ciebie i Harry'ego?
- Co kurwa?! Ja z nim nie jestem. Nie będę, bo nie chcę.
- Zośka, kurwa, nawet z nim nie chcesz gadać, a on tak się stara. - widocznie się zdenerwowała.
- To chyba Wy się staracie. Kocham Cię i możesz być z Niall'em, spotykać się z nim i w ogóle, ale w moją swatkę się nie baw! Rozumiesz?
- Dobra, przepraszam. Ale Ty nawet nie potrafisz mu dać szansy! Boisz się, że możesz się zakochać!
Nie wiedziałam co powiedzieć. Miała rację. Boję się zakochać. Cholernie się boję. Do tego w nim mogłabym się zakochać, przez te jego zielone oczy i uroczy uśmiech, no i ta chrypka w głosie. Zośka ogarnij się do cholery!
- Wiesz co, idę do domu. W zasadzie jadę. Zamówiłam sobie taxi. - powiedziałam nagle. - Niall niech Cię później odwiedzie. Pa. - dałam jej buziaka i ruszyłam do wyjścia.
Szłam szybko, żeby nikt mnie nie dogonił. Nagle jednak ktoś złapał mnie za ramię.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał jakże znajomy głos.
- Do domu? - mówiąc to spojrzałam na Harry'ego.
- Czemu nie chcesz ze mną pogadać? Hmm? Co ja Ci takiego zrobiłem? - zapytał całkiem poważnie.
- Harry, nie teraz.
- A kiedy? Ile mam czekać?
- Tak długo, jak będziesz miał siłę i ochotę. - mówiąc to wyszłam z klubu.
W domu byłam po dziesięciu minutach od wejścia do taksówki. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. Chciałam żeby ten dzień dobiegł już końca.
__________________________________________
Czytasz-komentuj!
Jak wrażenia? ;) Liczę na Waszą opinię. xx
Nominowałam Cię do The Versatile
OdpowiedzUsuńBlogger . Więcej szczegółów na moim blogu ;)
Pozdrawiam serdecznie, Isiia <3.
aww, podoba mi się, zwłaszcza ten ostatni moment, w którym Harry zatrzymał Zośkę. mimo to jednak myślałam, że on tak szybko jej nie odpuści tam pod tym klubem. :c mimo wszystko fantastycznie, czekam na kolejne rozdziały. ♥
OdpowiedzUsuń