- Zosiu, śpisz? - usłyszałam głos Mani. Otworzyłam oczy.

- Tak, muszę Ci coś powiedzieć. - mówiła siadając obok mnie.
- Zamieniam się w słuch.
- Więc, jestem z Niall'em.
- Serio? Nie domyśliłam się - zaśmiałam się - Od kiedy facet, z którym byś NIE była, spałby w Twoim pokoju? - wytknęłam jej język.
- Cieszysz się zatem?
- Jasne, że tak. - uśmiechnęłam się - No proszę Cię. Skoro jesteś szczęśliwa, to ja też kochanie.
- Super. A jesteś na mnie zła, że nie zrobiłam z Tobą prezentu dla Niall'a?
- Nie no, już mam prezent dla niego.
- Tak, a co?
- Patrz. - pokazałam jej zdjęcie.
- Super!
- A no, wiadomo. - wytknęłam jej język. - Słuchaj, tylko mi przez tą miłość, o mnie nie zapomnij.
- Nie, oczywiście. No, coś Ty! Kochanie. Nigdy!
- Mam nadzieję.
- Jeszcze jedno, ale nie bądź zła.
- Co znowu?
- Harry po Ciebie przyjedzie, bo ja jadę już teraz z Niall'em. Trzymaj się go, bo zjedzą Cię fani i fotoreporterzy.
- No ej!
- Proszę, bądź miła. Ok?
- Dobra. Dla Ciebie wszystko. - udałam wkurzoną minę.
- Ok. Do zobaczenia. - dała mi buziaka w policzek i wyszła.
Harry męczył mnie przez dwie bite godziny o to żebym z nim jechała na urodziny Niall'a. Jednak poprosiłam go żeby po mnie nie przyjeżdżał, bo będę jechała z Maryśką, a tu co? Gówno. Haha. I tak wyszło na jego. Zaczęłam się szykować. Trochę przed 7, zadzwonił do mnie telefon.
- Tak?
- No hej Sophie! - powiedział zadowolony.
- No siema, siema. I co szczęśliwy?
- Jak najbardziej.
- Tylko wiesz, że Mary jeszcze nie wie i będę Cię olewała jak ona będzie patrzeć.
- Serio? A może jej powiesz? No weź, bo tak głupio już udawać.
- Czy ja wiem. - zaśmiałam się. - Może. Pomyślę nad tym.
- Ok. Wracając, szykuj się, bo będę po Ciebie za 15 minut.
- Jasne. Już właściwie to kończę się szykować. Pa.
- Pa. Do zobaczenia za moment.

- Um.. hej.. wow. Cudownie wyglądasz. - powiedział Harry.
- Zatkało, jak widzę. - zaśmiałam się - Ty też niczego sobie Curly! Teraz potrzymaj ten prezent Niall'a, a ja zamknę dom.
- Jasne. Jak panienka sobie życzy. - zaśmiał się.
- Ej no! Już oddaj, skoro nie chcesz trzymać.
- Nie. Zostaw, już go zaniosę do samochodu. - uśmiechnął się. - Panienka pozwoli. - podał mi ramię żebym się złapała. Przy samochodzie otworzył mi drzwi, które następnie za mną zamknął. Sam wsiadł po drugiej stronie.
- No to jedziemy.
- Ok, ruszaj kierowco. - uśmiechnęłam się.
Włączyłam radio. Leciały nawet fajne kawałki, do których Hazza zaczął śpiewać.
- Aa, to Ty masz tą chrypkę w głosie. Zawsze się zastanawiałam, jak Mary słuchała Waszych piosenek, do którego z Was ona należy.
- A co, nie podoba się? - zapytał się Harry.
- Szczerze, to bardzo się podoba. Jest taka, może to głupio zabrzmi, ale według mnie jest seksowna. Lubię oryginalne głosy u wokalistów.
- Dziękuję. To dla mnie bardzo duży komplement. Jeszcze dodatkowo, że dostałem go od Ciebie. - uśmiechnął się.
- Oj tam, oj tam. Nie podlizuj się. Pewnie nie jedna fanka Ci to już mówiła. - wytknęłam mu język.
- Fanka tak, ale Ty jeszcze nie. - puścił mi oczko. - Dojeżdżamy.
Zegarek wybił godzinę 8pm. Wyszłam z samochodu, gdy tylko Harry zaparkował na miejscu przeznaczonym dla gości. Czekałam jeszcze chwilę na Harry'ego, który brał prezent dla Niall'a.
- Idziemy? - zapytał z uśmiechem.
- Oczywiście. - odwzajemniłam uśmiech.
- Tylko idź blisko mnie.
- Ok.
Przed wejściem do klubu roiło się od tłumów piszczących fanek i nachalnych fotoreporterów, którzy robili mnóstwo zdjęć.
- Złap mnie za rękę, bo inaczej wciągnie Cię ten ogromny tłum. - mówiąc to wyciągnął w moją stronę swoją dłoń. Złapałam ją momentalnie, nie chciałam zginąć w tłumie rozkrzyczanych fanek. Idąc do klubu Harry uśmiechał się i machał do fanów, jednak mnie nie puszczał, tylko trzymał jeszcze mocniej.
- Trzymaj się Sophie, bo na prawdę zginiesz w tym tłumie.
- Ok. Trzymam się, trzymam.
Harry pociągnął mnie za sobą i po chwili znaleźliśmy się w bezpiecznym klubie. Mimo grającej głośniej muzyki, było tu o wiele ciszej niż na zewnątrz. Podwórkowe decybele mogą doprowadzić do utraty słuchu. Puściłam rękę Hazzy i poszliśmy dalej szukając solenizanta.
- O! Tam jest! - powiedziałam wskazując na przytulającą się parę. - W zasadzie tam są. - zaśmiałam się.
- A no, no. Widzę dwa gołąbki. Chodźmy. - zaśmiał się Harry.
Podeszliśmy do siedzącej zakochanej pary.
- Siema solenizant! - krzyknął Harry, a blondyn momentalnie oderwał się od Mańki.
- Sie..siema Hazz! Cześć Sophie!
- Hej! - uśmiechnęłam się.
- To dla Ciebie Niall! - powiedział, wyciągając prezent, Harry - Od nas! - spojrzał na mnie Harry.
Mania miała bardzo zdziwioną minę, ale nic nie powiedziała. Może pomyślała, że Harry zmyśla.
- Dokładnie, od nas. - potwierdziłam. - W takim razie, Niall. Chciałabym Ci życzyć spełnienia najskrytszych marzeń, dużo zdrowia i miłości. - dałam buziaka blondynowi.
- Dziękuję bardzo. - uśmiechnął się blondyn, przytulając mnie. - Zapraszam do tej sali, tam są już prawie wszyscy.
- Ok, idziemy.
Mańka podeszła do mnie i złapała mnie pod ramię. Zwolniłyśmy trochę kroku.
- Od nas? Zoś, jak to? Przecież Ty i Harry się nie lubicie? - powiedziała zdziwiona.
- No od nas. Długo by opowiadać, ale między mną, a Harry'm jest ok. W sensie kolegujemy się. - uśmiechnęłam się.
- Serio? To cudownie. Czemu więc nic nie mówiłaś?
- No jakoś tak nie było kiedy. - wytknęłam jej język.
- Oj Ty. Powiesz mi wszystko w domu.
- Oczywiście.

- Dziękuję za najlepszą imprezę urodzinową. Wszyscy jesteście świetni. Chciałbym ogłosić coś oficjalnego, mianowicie, ta oto blondynka - wskazał na Maryśkę - o imieniu Mary, skradła mi serce. Mogę śmiało powiedzieć, że jej oddam każdego ostatniego chipsa. - zaśmiał się.
Wszyscy zaczęli klaskać. Niall oddał mikrofon Liam'owi.
- Niestety, to chyba wszystkie miłe wiadomości, ponieważ wylatujemy do USA, po raz kolejny z resztą. Na około dwa, może trzy tygodnie.
Oniemiałam. Co proszę? Nie no, dopiero zaczęło się układać między mną, a Harry'm. W sensie zaczęliśmy się przyjaźnić, a on wylatuje. Na serio bardzo miło mi się spędza z nim czas. Jak zawsze... Chłopcy zeszli ze sceny. Harry od razu podszedł do mnie.
- Ale, że niby kiedy?! - spytałam
- Jutro. - powiedział.
- Coś Ty! Serio?
- Mhm.. - wymamrotał z wyraźnie smutną miną.
- No cóż. Tak miało być, co nie? - wymusiłam uśmiech.
- Znowu nieszczery uśmiech. - powiedział.
- Dobra, nie marudź. - wytknęłam mu język. - Będę za Tobą tęskniła i dziwię się temu.
- Czemu się dziwisz?
- Dziwię się, że Cię polubiłam. - zaśmiałam się.
- O Ty! - wytknął mi język i zaczął gilgotać.
- Przestań! Tu i tak na mnie nie działają. Dobrze, że nie znasz mojego czułego miejsca. - zaśmiałam się.
- Kiedyś je znajdę! Zobaczysz. - wyszczerzył swoje białe zęby Styles.
___________________________________________
Czytasz - komentuj!
Kolejny rozdział za mną :) Muszę nadrobić zaległości :)
xx
możesz podać mi twój tt bo gdzieś zgubiłam ?:)
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały ! xx
mój tt @marcy_offic ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny !
OdpowiedzUsuńA ta sukienka łososiowa xdd. - znaczy ta pierwsza. To taki łososiowy, nie ? ;p
Czekam na nexta ^^
Isiia <3.