- Przepraszam mamo, chciałaś coś? - zapytałam spoglądając w jej stronę z zapewne dziwną miną.
- Tak, chciałam się zapytać, gdzie się dostałaś.. bo to już chyba czas na planowanie przyszłości prawda?
- No niby tak. Dostałam się do Academy of Arts w Londynie.
- Arts?! - krzyknęła - Proszę Cię dziecko, myśl racjonalnie. To nie ma żadnej przyszłości. I kim myślisz, że potem będziesz?
- Sobą?! - odpaliłam. Krew we mnie zawrzała. - To moje życie, więc robię to co chcę. I czemu się znowu czepiasz?
- Czepiam się, bo nic nie osiągniesz po Arts.
- Taka mądra jesteś? Wolę być biedna, ale szczęśliwa. Chcę mieć prawdziwą rodzinę, a nie jak teraz!
Mama się nie odezwała. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Chyba ją zatkało. Chociaż to dziwne. Zawsze jej zdanie było ostatnie.
- Zrozum mamo! Oddałabym wszystko, żeby spędzić z Wami chociaż trochę czasu, żebyście okazali mi trochę czułości... a nie. W ogóle co ja gadam, przecież i tak masz to gdzieś. - westchnęłam.
Oczy mamy zeszkliły się lekko. Po chwili do pokoju wpadł ojciec. Najwyraźniej słyszał co mówiłam, no raczej krzyczałam. Spojrzał na mamę, potem na mnie i znowu na mamę. Wyraźnie posmutniał. Matka zaczęła płakać, ale mnie jakoś to nie ruszało. Wydawało mi się to takie sztuczne, udawane. Może dlatego mnie to nie ruszyło...
- Masz rację Zosiu. - odezwał się w końcu tata. - Ale zrozum, chcieliśmy Ci dać wszystko, to co najlepsze.
- Niestety zapomnieliście o najważniejszym.
Ojciec spuścił głowę. Matka dalej płakała. Na marne. Chociaż słowa taty były szczere. To dało się odczuć.
Poczułam jak łzy zaczęły napływać mi do oczu. Po raz pierwszy od tylu lat rozmawialiśmy, no może nie do końca, ale wymieniliśmy się poglądami, odczuciami. Niesamowite, serio.
Nie chciałam dłużej tkwić w tej niezręcznej dla mnie sytuacji. Jeszcze raz spojrzałam w ich stronę. Chwilę później wzięłam szybko telefon z szafki nocnej i wyszłam z pokoju. W korytarzyku przed drzwiami założyłam trampki i zarzuciłam kurtkę. Szybkim krokiem wyszłam z domu. Wybrałam numer do Maryśki. Jednak o dziwo nie odebrała. Widocznie musiała robić coś ważnego. Napisałam więc do niej sms, w którym opisałam całą zaistniałą sytuację. Na dworze, jak na lipiec, nie było za ciepło. Nawet zbierało się na deszcz. Mimo to stwierdziłam, że pójdę w moje ulubione miejsce, nad jeziorko położone w lasku niedaleko naszego osiedla. To miejsce mnie uspokaja, tak samo Maryśkę. W sumie to nasze ulubione miejsce. Możemy tu przemyśleć swoje wszelkie problemy w ciszy. W moim przypadku było to potrzebne. BARDZO potrzebne. Takiej rozmowy w domu nigdy nie było. Doprowadziłam matkę do płaczu, a ojciec przyznał mi rację... nie wiem jak to w ogóle możliwe... SZOK.
Siedziałam w naszym miejscu i myślałam o tym wszystkim co się dziś wydarzyło przez dłuższy czas. Co chwilę zerkałam na telefon, ale Maryśka nie odpisywała. Potrzebowałam jej obecności jak nigdy dotąd. Coś czuję, że takich akcji, albo jeszcze gorszych będzie coraz więcej... Zanurzyłam się w przemyśleniach. Znowu byłam tylko ja i wielka próżnia wokoło. Nagle usłyszałam jakiś szelest. Poderwałam się z miejsca, jakbym się przebudziła ze snu, w którym miałam koszmar. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Maryśkę. Moja buzia, na sam jej widok się uśmiechnęła. Szła w moją stronę. Podeszła bliżej i zajęła miejsce obok mnie.
- Skąd wiedziałaś, że tu jestem? - zapytałam. Chociaż to pytanie było całkiem bez sensu.
- Czytając sms, wiedziałam że nie siedzisz w domu. Poza tym, znam Cię tyle lat, to chyba wiem, gdzie mogę Cię znaleźć. - zaśmiała się.
- No tak... Głupia ja. Przecież ja też zawsze wiem, gdzie Ty jesteś.
Jej obecność mi całkowicie wystarczyła. Zawsze tak było. Siedziałyśmy w ciszy dłuższą chwilę. Nam nigdy nie przeszkadzało to, że było cicho. Nam to całkowicie wystarczało, bo rozumiałyśmy się bez słów. Tak jakbyśmy odczuwały to co czuje druga. Można rzec, że znamy się jakby na pamięć... dziwne, ale prawdziwe. Nie mam pojęcia, co bym bez niej zrobiła. Jedno wiem na pewno, nie byłabym takim samym człowiekiem jakim jestem. Byłabym o wiele gorsza. Maryśka jako jedyna osoba dostrzega to czego inni we mnie nie dostrzegają. Widzi we mnie taką małą iskierkę dobra, którą powoli trzeba rozniecić, żebym nie była już więcej nazywana "zimną suką".
Wracałyśmy do domu wolnym krokiem. Idąc wspominałyśmy dziecięce lata. Do domu przyszłam koło 22., bo z Maryśką jeszcze dosyć długo gadałyśmy siedząc na huśtawkach przed domem. W domu było cicho, tak jakby rodzice już wyjechali. Zamknęłam drzwi i poszłam na górę do pokoju. Na łóżku leżała koperta zaadresowana do mnie. W kopercie był list od rodziców, o następującej treści:
Droga Zosiu!
Wiesz, że znowu musimy wyjechać. Jednak tym razem chcemy Ci napisać to, co czujemy. Chyba po raz pierwszy od lat... Nie wiemy jak dobrze dobrać słowa do tego, co chcemy Ci napisać. W sumie nigdy nie pisaliśmy, a co dopiero rozmawialiśmy o tym co czujemy. Dziś był chyba nasz pierwszy raz. Kochanie, w końcu otworzyłaś nam oczy. Przepraszamy Cię, nasz jedyny Skarbie. Przepraszamy za to, że nie byliśmy i wciąż nie jesteśmy dobrymi rodzicami. Nie wiemy, czy uda nam się zmienić nasze przyzwyczajenia. Zawsze byliśmy zbyt zajęci pracą, żeby zauważyć, że nasza maleńka córeczka, to już nie dziecko, a dorosła kobieta, która wie czego chce i w końcu powiedziała nam, choć znając Ciebie w dosyć delikatny sposób, co czuje... Tak naprawdę kochamy Cię nad życie, choć nie potrafimy tego okazać (szczególnie ja - mama, bo sama tego nie otrzymałam i nie zostałam nauczona jak kochać). Czy jest już za późno na poznanie Ciebie? Czy mogłabyś pokochać nas na nowo? Może wspólne wakacje z Olechowiczami? Co Ty na to? Mamy nadzieję, że się zgodzisz, bo Olechowicze mają przekazać tą wiadomość Marysi.
Kochamy Cię. Tata i Mama.
Serce waliło mi jak szalone. Oczy zeszkliły się od łez. Po raz pierwszy usłyszałam, a właściwie przeczytałam, takie słowa od rodziców. Nigdy czegoś takiego mi nie powiedzieli. Zastanawiam się czy z nimi jechać. Chociaż jeżeli Maryśka pojedzie, to ja też zaryzykuję i pojadę.
_________________________________
Jak się podoba? xx Liczę na komentarze.
Jak się podoba? xx Liczę na komentarze.
Dla osłody TELEDYSK KISS YOU
*_* Ja osobiście jestem zachwycona.!
OdpowiedzUsuńAwww, rozdział genialny! ♥
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcający, co mi się podoba! ♥
Piszesz czytelnie, czyta się lekko, a to właśnie bardzo sobie cenię wśród blogerów!
Będę czytać, z pewnością! ♥
A co do teledysku Kiss You - jaaaram się! JEST ZAJEBISTY! :3
Życzę dalszej weny i pozdrawiam cieplutko! ♥
W wolnej chwili zapraszam również do mnie na:
marrymeharrystyles.blogspot.com/ :)
marrymeharrystyles.blogspot.com/
fajne ;)
OdpowiedzUsuń